Oczywiście są różne stopnie szczęścia, ale im większy ten stopień, tym mniej przydatny jest taki osobnik dla "cywilizacji" ......ale dla ludzi szczęście jest celem do którego dążą ...... czy więc cywilizacja i ludzkość nie są w sprzeczności?
Szczęście to stan umysłu, a "cywilizacja" robi wszystko, żebyśmy tego stanu nie osiągali, bo to nie jest w jej interesie ..... problemem w jego osiąganiu jest już nawet podstawa naszego społeczeństwa, czyli rodzina .......według mnie w takiej formie jaka u nas istnieje, to jeden z głównych generatorów ludzkich problemów.
![]() |
Bogini 03
2006, 14 cm X 21 cm, tablet
© Jacek Witczyński |
rewelacja!!! przyznam się, że to pierwsza Twoja praca, która tak naprawdę mnie zachwyciła. inne były piękne, ale jakoś do mnie nie przemawiały, a ta jest malarska, baśniowa i jakoś mocno do mnie trafia. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńcatwing :) ... dziękuję .... to obrazek sprzed pięciu lat .... wiem, że lubisz baśniowe klimaty .... Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńNie do końca mogę się z Tobą zgodzić kolego. Bardzo marginalnie potraktowałeś temat :P Szczęśliwi ludzie też są ambitni, np ja! Tęsknota nie jest tym samym co nieszczęśliwość :)
OdpowiedzUsuńa czy rozwój nie sprzyja jeszcze większemu szczęściu. Tak myślę, gdy wspominam pana Adama Słodowego!
OdpowiedzUsuńMargo .... ja zawsze trochę prowokacyjnie rzucam temat, zeby był zaczątkiem do wymiany zdań ;) ..... kwestią jest to, co to jest szczęście? ...
OdpowiedzUsuńJeżeli tęsknisz, to nie możesz być w pełni szczęśliwa ..... Szczęście ma różne stopnie .... ale marzeniem ludzi jest osiągnięcie 100% szczęścia ... czyli czegoś w stylu raju.
marciocha .... według mnie szczęście to stan pewnego rodzaju błogości, która wynika z kochania i bycia kochanym .. która daje spokój wewnętrzny i dystans do siebie i świata ..... Coś takiego według Biblii człowiek posiadał w Edenie ... i według mnie do takiego stanu człowiek dąży .....
OdpowiedzUsuńTo o czym piszesz to jest szczęście wynikające z dorównywania, lub osiągania wyższego poziomu w drabinie cywilizacji ..... ale ten stan trwa krótko, bo cywilizacja zaraz dostarczy następny szczebelek do pokonywania ;) .... więc to tylko złudzenie szczęścia.
Ale moja tęsknota nie sprawia, że jestem nieszczęśliwa... poza tym mam świadomość, że to chwilowe i nie wbijam sobie nic do głowy. A co do 100% szczęścia - to ja za leniwa jestem :)
OdpowiedzUsuńMargo ... ja nie mówię, że jesteś nieszczęśliwa, tylko, że nie w pełni szczęśliwa ..... oczywiście stan 100% szczęścia jest raczej nieosiągalny na tym świecie .... może dla niektórych mnichów buddyjskich ...... Raczej interesuje mnie oddziaływanie szczęścia na rozwój cywilizacji. Według mnie gdyby ludzie od początku istnienia żyli w dużej szczęśliwości, to mieszkalibyśmy pewnie jeszcze w jaskiniach, gdzieś w ciepłych krajach :)
OdpowiedzUsuńAle dla mnie to jest w pełni... a ja myślę, że to jednak szczęśliwość ludzi popycha do przodu :P
OdpowiedzUsuńNo to wyobraź sobie, ze masz wszystko co Ci potrzeba, czujesz się zdrowa i sprawna, nie masz problemów, kochasz i jesteś kochana i możesz zachwycać się pieknem świata nie obawiając się niczego złego od innych ..... chciałoby Ci się to zmieniać i szukać czegoś nowego? ... bo mi na pewno NIE. :) ....... więc to te niedostatki w szczęśliwości pchają do poszukiwania i zmian...... ale i tak często jest na zasadzie "jak się polepszy, to się popieprzy"
OdpowiedzUsuńA bo dla każdego szczęście pewnie znaczy co innego, tak samo jak nieszczęście. Dla kogoś dziura wypalona w dywanie to nieszczęście a inny nawet nie zwróci na to uwagi... więc sorry, uważam, że bardzo marginalnie traktujesz temat i już... tylko nie bądź z tego powodu nieszczęśliwy :P
OdpowiedzUsuńhehe, miałam właśnie zaserwować parę poglądów filozoficznych na temat szczęścia, bo to odwiecznie wałkowany temat i odnieść się do nich, ale ostatni Twój ostatni post Jacku mnie przystopował. Kurczę, masz rację i podpisuję się pod nim wszystkimi kończynami. a jak masz chwilkę to zajrzyj tu: http://lauramakabresku.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten blog, świetne fotografie i wrażliwość autorki, a akurat w ostatnim wpisie są zwierzęce głowy też w fajnym ujęciu.
Margo ....Oczywiście, ze dla każdego szczęście znaczy trochę co innego ..... ale gdzieś jest to ziarno, które jest prapoczątkiem tego, co różni ludzie uważają za szczęście .... i ja staram się właśnie nad tą pierwotną formą się skupić ... dlatego rzucam tylko temat do rozmowy .....
OdpowiedzUsuńJa nie jestem nieszczęśliwy, ..... ale na pewno nie w pełni szczęśliwy ;P
iiiiii jeszcze coś...jest super fajny cykl książek prof. Tadeusza Gadacza (z którym miałam w LO filozofię) wydany przez Znak. jedna z pozycji cyklu to "O szczęściu- o nieszczęściu". jeśli przypadkiem jeszcze nie wpadła Ci w ręce to warto zajrzeć, ja przynajmniej bardzo te książki lubię.
OdpowiedzUsuńNie było mnie przy prapoczątku... wiem jak mi jest, poza tym, ja to raczej pewne rzeczy traktuję zadaniowo, wyznaczam cel i realizuję. Lubię siebie czymś zajmować i fajnie kiedy mam z tego satysfakcję. A jak nie wyjdzie, to trudno, ale tragedii nie ma. Idę dalej, zwyczajnie, jakoś trzeba zabić ten czas... nie samym lenistwem chce się żyć! Hehe
OdpowiedzUsuńcatwing :) .... bardzo fajne zdjęcia na tym blogu są ... dzięki za link ..... a i książki prof. Gadacza poszukam :)
OdpowiedzUsuńMargo.... ja nie mówię o lenistwie i braku celu .... każdy w życiu ma jakieś zadania, choćby nałapać ryb, rozpalić ognisko czy zerwać pomarańcze ..... w Edenie też mieli coś do roboty. ...... Ja mówię o szczęściu jako stanie bez problemów i kłopotów.
A to ja chyba nie rozumiem o czym Ty do mnie rozmawiasz. Ile sobie tych problemów namnożysz i kłopotów...
OdpowiedzUsuńPiszesz tak, że zaraz uwierzę, że nie mam problemów i kłopotów... bo szczerze to ja ten stan lekceważę, mam cudowną właściwość radzenia sobie z kłopotami i nie przejmowaniem się nimi. Wygadam się w wierszach i jest cudownie, więc to wszystko jest takie ulotne, mało ważne... Podpuszczacz!
Moim szczęśliwym znajomym wydaje się, że są nieszczęśliwi, nieszczęśliwym, że szczęśliwymi są, czasem udają, czasem sobie to wmawiają. Być może mnie się to wszystko wydaje, a jest zupełnie odwrotnie. Sama bywam i szczęśliwa i nieszczęśliwa i jest to wszystko na tyle popieprzone i dalekie (jak sądzę) od rozwoju cywilizacji, że nawet nie chce mi się o tym dalej pisać:)
OdpowiedzUsuńChyba rzeczywiście nie gadamy o tym samym .... mi bardziej tu chodzi o cywilizację ..... że cywilizacji na rękę jest, zeby ludzie nie byli za bardzo szczęśliwi (co nie znaczy nieszczęśliwi) .... bo gdyby byli bardzo szczęśliwi, to cywilizacja baaaardzo wolno by się rozwijała.
OdpowiedzUsuńI.Bo .... szczęście to tak naprawdę stan umysłu, więc mozna mieć wszystko i być nieszczęśliwym .... i o to właśnie dba cywilizacja .... żeby wydawało się nam, że jeszcze coś musimy osiągnąć lub zdobyć.
OdpowiedzUsuńMargo .... chciałem dodać, ze ja u siebie zauważyłem, ze największą potrzebę rysowania, czuję właśnie jak coś mnie gniecie, bo gdy jestem zadowolony i szczęśliwy, to zupełnie mi się nie chce ...
OdpowiedzUsuńI dobrze, przynajmniej będzie coś dla ludzkości :)
OdpowiedzUsuńJacek, mam to samo. "Artysta głodny to artysta płodny", że tak metaforycznie to wyrażę mądrością ludową ;)
OdpowiedzUsuńMargo, .... więc wychodzi jednak na to, ze to własnie braki w szczęściu pchają cywilizację do przodu ;P
OdpowiedzUsuńKasia .... właśnie tak to niestety wyglada, chociaż za bardzo głodny być nie może ;)
Jacku, bo to chodzi właśnie o wypośrodkowanie, według psychologów działamy zgodnie z piramidą potrzeb Maslowa. przepraszam, ale nie streszczę, tylko wkleję linka do wiki, bo co mam się produkować, jak ktoś mądry to już napisał i jeszcze piramidkę narysował :)))
OdpowiedzUsuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Hierarchia_potrzeb
Kasia ... to jest bardzo dobra piramida .... tylko zależy kto w jaki sposób podchodzi do samorealizacji ...... w naszej kulturze samorealizację łączy się z karierą i osiągnięciami na jakimś polu, a te zawsze wydają się za małe .......a np: mnisi buddyjscy uzyskuja samorealizację w inny sposób ... doskonalą swój umysł ... i chyba stan szczęścia jest u nich o wiele prawdziwszy i długotrwały .... ale cywilizacja u nich to za bardzo do przodu nie kroczy ;)
OdpowiedzUsuńno cóż...czasem sama się zastanawiam, czy jako ludzkość nie bylibyśmy szczęśliwsi, gdyby rewolucja przemysłowa wraz ze wszystkimi swoimi konsekwencjami się nie wydarzyła...do czasu rewolucji szło to jakoś wolniej, ale od...ehhh śmiga tak, że rzadko to ogarniam...ale cóż, w takich czasach żyjemy.
OdpowiedzUsuńKasia ..... to by trzeba się duuuużo przed rewolucję przemysłową cofnąć .... w jakimś madrym programie usłyszałem, że poważne kłopoty ludzkości zaczęły się gdy z trybu koczowniczego przeszliśmy na osiadły .... i ja się z tym zgadzam. ..... tryb koczowniczy nie sprzyja rozwojowi cywilizacji ;)
OdpowiedzUsuńNie mam zbytnio czasu by przeczytać całą 'pogawędkę', ale odniosę się do tekstu, który napisałeś.
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod nim czym tylko się da! I wiesz, ja dokładnie o tym samym dzisiaj myślałam, do tych samych wniosków doszłam....
Rysunek świetny. Od tej strony Ciebie nie znałam :))
Witch .... znając Twój sposób patrzenia na świat, wiedziałem, że podobne wnioski wyciągniesz :) ...... Pozdrowienia :*
OdpowiedzUsuńCzytasz w moich myślach :*
OdpowiedzUsuń...hym...coś Jacku w tym jest...
OdpowiedzUsuń...ale czy czasem nie jest tak ,że większe szczęście daje nam poszukiwanie, potrzeba dążenia do spełnienia niż samo spełnienie?
mi większą radośc sprawia podróż niż przybycie...
Może dlatego cywilizacja idzie do przodu ,że ludzie szczęśliwi tworząc ją pasjonują się wędrówką?...jak wiele jest nas tak wiele definicji szczęścia i rózne nasze na nie spojrzenie...nie zawsze celem bywa szczęście... :)
Monika ..... mi nie chodzi o definicję szczęścia, tylko o wpływ szczęśliwości ludzi na rozwój cywilizacji ....... Największe skoki technologiczne przypadają na okresy wojen ..... Wojna to strach i ten strach w dużej mierze przyczynia się do poszukiwań nowych rozwiązań ...... szczęśliwi ludzie nie mają takiej potrzeby poszukiwania nowych rozwiązań, bo są po prostu szczęśliwi (co nie znaczy, że nie ulepszaliby różnych rzeczy, ale działoby się to znacznie wolniej)....... jak ktoś jest szczęśliwy to nie potrzebuje tego zmieniać ... Więc chodzi o to, że cywilizacja dba, żebyśmy nie byli za bardzo szczęśliwi.
OdpowiedzUsuń...skutki wojen to chyba potrzeba powrotu do normalności nie do rozwoju cywilizacji...
OdpowiedzUsuń...same przygotowania wojenne napewno sprzyjają największym skokom technologicznym ...tylko czy napewno są wynikiem dążenia do szczęścia?
Z całą pewnością kiedy jesteśmy szczęśliwi mniej nam zależy na jakich kolwiek zmianach -bo po co? ...i rzeczywiście możnaby sądzic ,że wszystko się dzieje wolniej...ale biorąc pod uwagę ,że ludzie szczęśliwi często bywają ambitni nie stawiałaby na to ,ze cywilizacja dba o to byśmy nie byli szczęśliwi...
Rety to ja jestem chyba szczęśliwy ;) Hura!
OdpowiedzUsuńMonika ....... Wbrew pozorom wojny są własnie dążeniem do szczęścia ...... właśnie niedostatki w szczęściu pchają do wojen i rozwoju technologii ....
OdpowiedzUsuńJa tu staram sie powiedzieć, ze cywilizacja (taka jaką znamy) jest czymś przeciwnym pierwotnej naturze ludzkiej i gubimy się w poszukiwaniu szczęścia, często mamieni atrakcjami którymi kusi nas cywilizacja ..... dlatego wspominam co rusz o mnichach buddyjskich ...... według mnie ludzie szczęśliwi własnie nie sa ambitni ...... bo ambicja pcha nas do realizacji celów, które jak nam się wydaje zapewnią szczęście ..... ale to tylko chwilowe jest.... potem ambicja znajdzie następną poprzeczkę do pokonania .... to jest to właśnie działanie cywilizacji, która wmawia nam, ze szczęście osiaga się poprzez zdobywanie coraz to nowych szczebli kariery itp ........ a to wcale nie jest prawda .....
GIF ...... :) .... miło jest spotkać szczęśliwego człowieka :)
To ja chyba też Jacku:) pozdrawiam Wiola.
OdpowiedzUsuńCiekawy rysunek:) który też nawiązuję do drapieżnego szczęścia w ambicjach..
wróciłam jeszcze popatrzeć, bo bogini mnie mocno urzekła. nie wiem, czy słyszałeś o japońskim stworzeniu- Kitsune (http://pl.wikipedia.org/wiki/Kitsune). jest to kobieta-lis. może zamienić się w lisa lub w człowieka. zwykle bywa dobra, ale zdarza się, że mami mężczyzn i prowadzi ich do zguby. genialnie nawiązuje do niej Neil Gaiman w zbiorze "Dym i lustra". jeśli nie czytałeś to przeczytaj koniecznie, bo to świetna książka!!! pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńzapomniałam napisać, że oczywiście Twoja bogini kojarzy mi się z Kitsune, chociaż tak naprawdę nie wiem z jakiego zwierza pochodzi jej głowa.
OdpowiedzUsuńcatwing ...... lubię japońskie klimaty ..... mangę i anime też :) ..... Neila Gaimana znam.
OdpowiedzUsuńGłowa tej pani należy do wilka grzywiastego, zamieszkującego Amerykę Południową ........ a Twoje zainteresowanie obrazkiem zachęciło mnie do narysowania kolejnej bogini do serii ;)
koniecznie narysuj, będę czekać niecierpliwie :)
OdpowiedzUsuńHej, kolego - strasznie zaniedbujesz czytelników! :P
OdpowiedzUsuńMargo :) ..... Ojciec powiedział mi kiedyś: "Gdzie cie lubią bywaj rzadko, a gdzie nie lubią nie bywaj wcale" ;) ..... więc piszę coś tutaj rzadko ;)
OdpowiedzUsuńA tak na powaznie .... jak się ogarnę z ilością spraw jakie mi spadły na głowę na przełomie roku, to na pewno coś nowego tu wstawię ........ ale zauważyłem, że coraz wiecej czasu zajmuje mi to ogarnianie się .... chyba się starzeję ;))
powiedzonko smakowite
OdpowiedzUsuńmam wszczepione do krwi inne - "jak biją to uciekaj, a jak dają to bierz"
;)
pozdrawiam